Kolejna osoba znana. Na pewno nie z problemów z depresją. A jednak. Publikuję link (w tytule), tym bardziej, że to on. Mężczyzna. Panowie, dla Was ku odwadze!
Na zachętę framgment. Bardzo mądry.
"Depresja różnie przebiega u różnych osób. Niektórzy są w stanie długo
funkcjonować, inni od czasu do czasu, a jeszcze inni wcale. I ci mają
najwięcej szczęścia, bo u nich najszybciej podejmuje się leczenie. A
jeśli ktoś jest tylko smutny albo tyje, to otoczenie nie bardzo jest w
stanie rozgryźć, co jest nie tak. Uważa, że człowiek jest gruby, bo lubi
żreć i pić, a jest smutny, bo może ma jakieś problemy, ale jakby się
„wziął za siebie”, toby się wszystko wyprostowało. Tyle że w depresji
nie można się wziąć za siebie."
Droga przez depresję, a także przez każde mocne wydarzenie w życiu często ma więcej zakrętów niż możemy objąć to umysłem. Nikt nie dał nam GPSu ani żadnych wytycznych. Miałam to szczęście, że dzięki własnemu uporowi i świetnym ludziom znalazłam swoje szlaki. Po latach chcę je zapisać. Nie tylko dla siebie. Dla Ciebie. Wskazać jak i gdzie szukać swoich drogowskazów. Pokazać jak się gubię, żebyś wiedział, że zawsze znajdzie się wyjście. Nawet z ciasnej szczeliny.
czwartek, 26 czerwca 2014
poniedziałek, 9 czerwca 2014
Śpiąca królewna cz. X - furia
Krasnoludki potykały się jeden o drugiego biegnąc na wyprzódki wąską ścieżką. Mędrek z Gburkiem nawigowali Blondasa i Ciemnego, którzy już nie byli tacy rozmowni. Trzymali się kurczowo pod ramię, wyciągali wolne ręce przed siebie. W lesie było zupełnie ciemno. Szło siedmiu krasnali, dwóch mężczyzn. Nie leciała z nimi sowa. Zapomnieli o niej, a ona jak to sowy w zamknięciu słabła, traciła życie, odchodziła, nie mogła upomnieć się o siebie. Gdy dotarli na polanę ferajna stanęła w równym rządku przed drzwiami, wiadomo, Mędrek musi wejść pierwszy.
-Także panie Księciu, jeden delikatny pocałunek w usta, rozumie pan? - instruował
- T..tak, jasne, jeden delikatny w usta - odpowiedział niepewnie Blondi.
- Dobrze, zatem do dzieła!
Mędrek otworzył drzwi chatki, lekko zdziwił się zapachem świeżej marmolady śliwkowej, po omacku znalazł zapałki i podpalił lampę naftową. Mrugający płomień rozświetlił pomieszczenie. Przy stole, ze złożonymi rękoma i ułożoną na nich głową spała Królewna. Krasnoludki na palcach podeszły do niej, zrobiły miejsce Blondiemu. Ciemny stał w drzwiach. Bał się, czy co?
Księciu-hydraulik jak nakazał Mędrek pochylił się nad Królewną i lekko pocałował w usta. Królewna ani drgnie. Mężczyzna spojrzał pytająco na Mędrka. Krasnal podrapał się w czapkę i skinął głową. Blondi nachylił się ponownie i mocniej przytknął wargi do ust Królewny.
Królewna śniła już całkiem "normalnie". Śniła o wiedźmie, o krasnoludkach, o własnej naiwności, o sile jaką poczuła po bezsilności, o ostatnich dniach i słowach kuny. We śnie znów napełniał ja gniew. Na nią samą, na wąskie myślenie, tylko chatka i ojciec, tak jakby nie było innego świata. Do jasnej cholery, krzyczała we śnie, przecież jestem Królewną i żadne sama i nieszczęśliwa! Dajcie mi wszyscy spokój, w dupie z krasnalami, ojciec niech się goni! Odchodzę! Sama dokąd chcę! We śnie wykrzykiwała to wszystko, rozwalała chatkę kawałek po kawałku, właśnie zabierała się za rozpirz glinianej kuchni gdy poczuła coś lepkiego. Coś jakby zaklejało jej rozum. Ta lepkość była jednak delikatna i ciepła. Otrząsnęła się z tej myśli i kilofem Apsika zaczęła walić w nasadę komina. I znów to poczuła, ale już mniej miłe. W nozdrza wdarł się stęchły zapach, jakby.. jakby zjełczałej brei, którą poczęstowała ją onegdaj czarownica. Furia wypełniła ją po brzegi.
- Aaaa, won, spierdalaj! - otworzyła oczy i poderwała się z krzesła. Księciuniu dostał w szczękę aż dźwięknęło, zatoczył się i padł w impetem aż mu się blond kucyk przekrzywił. Ciemny przywarł do framugi drzwi.
- Obudziła się! Obudziła!!!! - krasnoludki szalały z radości.
Królewna zdezorientowana obrzuciła wściekłym spojrzeniem nieprzytomnego mężczyznę i spojrzała na ferajnę. Te zamarły w ćwierć obrotu radości, Królewna na łagodną wcale nie wyglądała. Takiej jej nie znali.
- Co to za palant mnie całuje? - wytarła z obrzydzeniem usta. - Pogłupieliście?! Czekam tu na was od miesięcy, prawie umarłam, a wy balowaliście w jakimś gównianym lunaparku?! Nikt nie wie co się z wami działo, a teraz wracacie i pozwalacie jakiemuś śmierdzielowi mnie molestować?! - Furia wylewała się na sukienkę, na podłogę, zalewała zadarte noski krasnalowych butów.
- Ale Królewno, my, my chcieliśmy, Królewno, posłuchaj - Mędrek wyszedł przed szereg.
- Zakmknij się tępa pało! Zostawiłeś mnie na pastwę tej ściery, tej szmaty, ani razu mnie nie ostrzegłeś jak tu przychodziła!
- To nie tak, Królewno, uspokój się i posłuchaj!
- W dupie mam twoje wyjaśnienia - drżała. Drżała siłą tak jej nieznaną, że nie mogła jej opanować.
- Zostawiliście mnie wszyscy! Nawet sowa! Gdzie ona jest!? Też siedzi na jakiejś pieprzonej Sorbonie i się mądrzy?! Zdrajcy! Gdzie ona jest!? - Krasnoludki popatrzyły po sobie niepewnie.
- Co? Co jej zrobiliście frajerzy?! - drżenie przechodziło w wulkan.
- Yy, tego, no sowa.. - szepnął Mędrek. Blondi ocknął się i próbował wstać. Na próżno. Królewna poprawiła pozycję Księciunia kopniakiem - Leż! CO ZROBILIŚCIE Z SOWĄ!?
- Siedzi zamknięta w klatce w vanie - odezwał się głos przy wejściu. To Ciemny.
Wzrok Królewny był wulkanem, był piorunem, był halnym zamkniętym w słoiku.
- Prowadź chamie - powiedziała nagle spokojnie, lodowato dostojnie. Wyszli.
- Mamy przerąbane - szepnął Gburek, z nosa skapnęła łza.
zapraszam na wcześniejsze części:
część I, część II i część III oraz część IV
część V i VI , VII oraz VIII i IX
środa, 4 czerwca 2014
Największy bieg
Wielka mistrzyni teraz jest jeszcze większa. Przeczytajcie rozmowę z Justyną Kowalczyk (tytuł jest podlinkowany). Pięknie, szczerze, mądrze. Taka siła. Niech niezdecydowanym, zalęknionym będzie wskazówką i autorytetem! Przekonanym, że sama adrenalina i endorfiny załatwią depresję - ku przestrodze.
Naprawdę dobra rozmowa. Gratuluję Mistrzyni!
Naprawdę dobra rozmowa. Gratuluję Mistrzyni!
Subskrybuj:
Posty (Atom)