wtorek, 30 czerwca 2015

budowniczy

"Cokolwiek się zdarzy, kocham cię".

Klikając na tytuł dzisiejszego wpisu powędrujecie do Dużego Formatu i rozmowy z wieloletnim pedagogiem i psychologiem, dyrektorem Młodzieżowego Ośrodka Socjoterapii "Kąt" Lukaszem Ługowskim.

Najpiękniejsza rozmowa jaką czytałam w tym roku, a może w ciągu kilku lat. Tyle dobra, mądrości, zrozumienia, empatii i miłości. A przede wszystkim patrzenia na młodego człowieka jak na Człowieka. Wydźwięk tego co mówi Łukasz Ługowski jest zbieżne z tym co czuję, co chcę przekazać, co chcę robić. Jeszcze nie dziś. Ale już niedługo, ha! Mam szczęście uczyć się u takich ludzi jak ten pan.
Przeczytajcie. Gdy jesteście rodzicami. Gdy jesteście dziadkami, czy kuzynami. Gdy jesteście dorosłymi o zranionych latach młodzieńczych. Gdy ranicie się w parach. Gdy nie wiecie jak budować. Przeczytajcie. Chłońcie.
Budujcie dobre relacje! Jaki to niesamowity dar móc być budowniczym! Współtwórcą. Wzrastać w relacji. Czy to z dzieckiem, czy rówieśnikiem, miłością czy rodziną.  Ja się podpalam żarem na samą myśl! A Ty?

czwartek, 25 czerwca 2015

depresja dziecka albo strażnik wielkiej wyobraźni

W linku do tytułu znajdziesz artykuł o samobójstwach dzieci. Wklejam go, bo mnie temat poruszył niemożliwie. Odkąd zawitała do Reflektora Dwa Kucyki mocno skupiam się na tematach związanych z przeżywaniem dzieciństwa. Stamtąd bowiem pochodzi najwięcej smutków, lęków i chorób, które latami narastają, komplikują się i oblepiają emocje zgniłą tapetą. Szczęśliwy ten, który dożywa dorosłości i idzie na terapię (jeśli patrzeć na sprawę z perspektywy przedstawionej w artykule), ale ja jestem za zmianą podejścia w ogóle. Masz dzieci, miej szczęśliwe dzieci. Rozmawiajcie. Okazujcie sobie dobre emocje, bądźcie szczerzy i nie wstydźcie się siebie. Bawcie się, śmiejcie i płaczcie. Nie chowajcie się przed sobą. Tyle możesz zrobić dla kogoś kto jest z ciebie. Tyle możesz zrobić dla siebie. Mamy takie czasy, takie powodzie informacji, tyle krzywych zwierciadeł, w których przegląda się mała istota, że bez twoich wskazówek, empatii i miłości nie ogarnie świata. Mogłabym pisać długo, także o odpowiedzialności, o tym by samemu się "naprawić" jak się ma dzieci, bo to co w Tobie chore będzie chore w dziecku. Ale to odrębna, wartka rzeka. Dziś dzieciaki. Są takie jak Ty kiedyś. Małe, wrażliwe, delikatne i kruche, o wielkiej, wielkiej wyobraźni, która czasem potrzebuje dobrego strażnika. Bez niego to co dla Ciebie jest śmiechem dla dziecka może być upiornym chichotem. Sprawdź to. Zadbaj o nią. Zadbaj o siebie. Każda chwila z dzieckiem, jest też Twoją chwilą. Chwilą dla Ciebie jako rodzica i jako Dziecka w Tobie. Nie tylko jesteś, kochasz i wychowujesz, ale możesz ukochać siebie z dawnych lat. Warto. To leczy. Polecam. Wszystkiego spełnionego!

piątek, 19 czerwca 2015

lustro cz. I. - ciało

Lustro patrzy beznamiętnie, a może nie.. może mocno, natarczywie. Patrzy, niby nic nie mówi, a drze się, wydziera gębę tak, że zgrzytliwe szklane głoski ranią serce, umysł i ciało. Zaciskasz oczy, by się uchronić przez odłamkami. Siebie. Kiedyś jeszcze, kiedyś spoglądałaś w jego taflę zadziwiona do granic pojmowania. - Kto to jest? - dotykałaś odbitego policzka. - Kim jesteś? - Czy ja to jestem ja? - i spuszczałaś wzrok, bo zawstydzała cię myśl, a może przerażała. Że TAK, to TY. ISTNIEJESZ. Choć zdaje Ci się jakbyś była tylko obserwatorką świata. Powłoką o sztucznym głosie i udawanym ciele. A jednak byłaś tak pełna przeżyć i emocji, że lepiej było je zamknąć gdzieś w tak głębokim środku, że aż niedostępnym. I pozostał umysł. Mały umysł dziesięciolatki. A on nie pojmuje, jak ktoś taki NIC może BYĆ. Trudno patrzeć na NIC. Na ciało. - Ciało? Czyje? Moje? – zakrywasz oczy, tłuczesz piąstką po głowie, bo nie rozumiesz. Więc zakładasz makijaże. Podkradane matczyne kredki, szminki, pudry i tusze. Wszystko blade, wszystko czerwone, wszystko wyraziste jak cięcie żyletką. Wszystko ma sens. Przerysowana buzia. Ale buzia. Nie nicbuzia. Od tej pory w życiu najmocniej chcesz być aktorką. Grasz swoją rolę najlepiej jak umiesz. Rolę istniejącej, żywej dziewczynki. Z krwi, kości i ducha. Grasz. Bo nie czujesz. Grasz, bo czujesz za dużo. Dobrze, że czasem zapominasz, że nie wierzysz w swoje jestestwo. Dobrze, że biegasz, śmiejesz się i żartujesz. Ale nie wtedy gdy uchwycisz swoje spojrzenie.. Dobrze, że w domu nie ma wielu luster, ani jednego by przejrzeć się całej od stóp do głów. Siła lustra jest coraz mocniejsza, coraz mocniej napiera. Więc przestajesz patrzeć w swoje odbicie. I nie wiesz nawet jak wyglądasz. Gruba, chuda, zgrabna, brzydka, ładna, wiotka, smukła, uśmiechnięta, krzywa, prosta. Jaka? Nie wiesz. Przez lata nie wiesz. Świadomość omija ciało.
Świadomość nie lubi pustki. Już nie myślisz, że nie istniejesz. Może przywykłaś. Że jesteś. I czasem pytasz się: - No to jaka jestem? Na pewno brzydka, na pewno gruba, na pewno krzywa, na pewno brudna, na pewno. Jeśli w ogóle istnieję.
Istniejesz. Żyjesz. Dom się zmienia. Przybywa lustro. Ogarnia cię całą. Śmiejesz mu się w taflę, bo nauczyłaś się patrzeć nie widząc. Równo namalowana kreska na powiece, szalik owinięty ciasno, róż pasuje z czernią. Powierzchnia. Ale w oczy nie spojrzysz się nigdy. Gdy kątem oka przypadkowo złapiesz swoje odbicie, przeszywa cię ten sam lęk co kiedyś. Że nie istniejesz. Od dziecka boisz się nicości. Przeraża cię.. Gdy zobaczyłaś nicość w "Niekończącej się opowieści" już nie skupiłaś się na dalszej części filmu. Wiedziałaś czym ona jest. I trzęsłaś się aż dostałaś gorączki.
Uciekałaś przed nicością, uciekałaś od patrzenia w lustro. Myślałaś, że to cię uchroni. Ale świadomość nie lubi pustki. Nicości. Wypełniłaś ją po brzegi takim gównem, że cię zalało. Że się wylało, że cię zatkało, że.. gruba, krzywa, brzydka. Gruba, krzywa, brzydka. A no i debil o pustym mózgu. I potem.. potem zaczęłaś z tym walczyć. Ze sobą. Najlepiej nie jeść. Najlepiej pić. Najlepiej zajmować się czymś całą dobę. Najlepiej. Ale nicość nie lubi ciasnoty. I zaczęła się rozrastać, pamiętasz?
Pamiętam. Zawsze zastanawiam się, czy byłoby inaczej gdybym widziała się w lustrze cała, wtedy dawniej niż trzy dekady temu. Gdyby lustra były i się uśmiechały w nich buzie wszystkich domowników..

cdn.