wtorek, 9 grudnia 2014

Poruszenie Roku

Rok temu otworzyłam Reflektor a E. zrobiła mi zdjęcie z napisem "Miałam terapeutę". Rok temu myślałam, że jest źle. Czułam się skopana, okłamana i zmanipulowana. Mimo to, a może przede wszystkim dlatego postanowiłam pisać, opowiadać, by wytrącić wszystkim stygmatyzujący palec. Pomyślałam, uprzedzę Was, to nie zdążycie mnie wytknąć. A ja może stanę się silniejsza.
Rok temu wystartowała Akcja "Mam terapeutę". Rok temu dziewczyny z tej akcji chciały pokazać społeczeństwu, że psychoterapia to nie ufo, klienci to nie freaki, a terapeuta nie hosztapler, bo czuły, że taki jest stereotyp.

Po roku twórczynie i prowadzące "Mam terapeutę" wiedzą już, że nam, Polakom potrzeba czegoś innego. Psychoedukacji. Że tych, którzy "wyszli z cienia" jest sporo, ale że tych w cieniu jest zastępy więcej, że nie wyjdą, bo nie wiedzą dokąd pójść. Dziewczyny krok po kroku wskazują te drogi. I zaczęło się. Poruszenie.

Po roku od zapalenia Reflektora rozumiem, że nie pisałam tego bloga dla siebie, by się obronić. Naprawdę też nie pisałam go dla P. Nie czyta, nie moja to rzecz. A tak mi się zdawało, och jak pomogę P. to takie ważne. A reszta ludzi? Nie ważne..
Okazuje się jednak, że pisałam dla U, dla K, dla S, dla Ra, dla Gu, dla pani W, dla męża i żony Te i wszystkich tych, którzy tu trafili, na bloga, do gazety, do telewizora. Dla wszystkich tych, którzy pisali do mnie mejle przez ten czas i komentarze. Dziękuję. Za mobilizację, za "Jastarnio niech pani napisze", za "zapisałam się!", "poszedłem na terapię", dołączyłem do akcji!
Pisałam, poznawałam znów siebie i odkrywałam nowe drogi. I robię to nadal. I Wam o tym napiszę.
Bo zupełnie bez założenia Reflektor oświetlił kilkunastu osobom ich ciemności. Bo rozpoczął. Poruszenie.

Bywajcie! Ze spokojnym wzrokiem, głębokim oddechem i łagodnym snem. Z siłą. Do poznawania. Siebie i dróg! Dołączajcie do Akcji "Mam terapeutę" i syćcie się wiedzą! (Link podany w tytule).


poniedziałek, 1 grudnia 2014

Kortyzol ty chamie

Kiedyś był zeszyt i zapisywanie. To było wtedy. I czasem pomagało. Teraz zapomniałam. Że pamiętałam, że zapisywałam. Więc nie sprawdzałam. Więc nie pamiętam. Czasem. Na szczęście coraz rzadziej. Ale nie pamiętam. Co było wczoraj, co jadłam, czy śpiewałam, kto i co powiedział, pisze się wyraz łacznie czy rozdzielnie..Co było snem, co było  jawą. Zapominam zadzwonić, przyjść. Szczęście, że praca jest co dnia, bo też bym zapominała. Myślałam, że to farmacja. Albo alkohol. Ale nie. To jednak pustostan w dyni.
Potop kortyzolu. Nie dość, że się cham odkłada jako tkanka tłuszczowa w brzuchu to jeszcze zalewa mi hipokamp, topi komórki nerwowe, rozmywa połączenia.Tak mówi artykuł, który zamieszczam w tytule. Ja w to wierzę. Czuję i widzę po sobie.

Po roku walki wygrana.

Straty: słowa, gesty, twarze, sytuacje. Mam dziury w przebiegu ostatnich dwunastu miesięcy. Szczęściem.. powracają powoli wspomnienia. Wychylają się znienacka i dopytuję siebie: -Prawda to czy fantazja? Kleję dzień do dnia. 

Po roku walki oddech.
Feniks z popiołów. Piękna i silna jak nigdy.

Zapłata: cztery kilo do przodu..(no dobra, nie wszystko przez kortyzol ;-)

Frajerski kortyzol! Ale ja się znim rozprawię!

........

Poradnik subiektywny.

Po rozmowie z K. dodaję: (dzięki K!)
Kortyzol jest jednym z hormonów, które tak, jest nam czasem w życiu potrzebny, ale w przypadku długotrwałego stresu, depresji etc. powoduje nie tylko spustoszenie w pamięci, ale też wciska się w każdą komórkę ciała, a najciekawiej jest mu w brzuchu, plecach, czasem torsie i twarzy. Siedzi tam cham, anektuje, rozpycha się i chowa w tłuszczowej galarecie. To jeden z tych zajzajerów, którego spalenie gdy się już zagnieździ jest sakramencko trudne. Co robić?

Ruch, ruch, ruch, ruch, ruch, ruch.
Jak się do niego zmusić, gdy chce się NIC. Gdy nie masz siły nawet na to by zamknąć oczy? W tym jest ból.. nie wiem. Ja zmuszałam się do szybkiego marszu. Choć tyle. Czasem udawało mi się przetańczyć w czterech ścianach ze dwie piosenki. Też dobrze. Teraz już co prawda jest trochę po jabłkach, ale zmuszam się (jeszcze, ale coraz rzadziej, a coraz częściej sama chcę! chcę!) i idę na sporty. Jakiekolwiek.

Każda aktywność fizyczna, która kortyzol spali zanim przemorfuje się w tłuszcz spowoduje, że:
- poczujesz więcej spokoju i energii (bo cham przykłada się do marazmu i rozedrgania)
- nie obsadzisz brzucha i innych części ciała kortyzolowym tłuszczem, a to zaś spowoduje, że mniej ci bedzie smutno, źle i będziesz zdrowsza/zdrowszy.

Czym go wytopić? - ponoć ostropest świetnie działa. Działa na cały organizm wzmacniająco i oczyszczająco z tokstyn to i na kortyzol pewnie też zadziała!



PS. Co za pomysł dać tytuł temu artykułowi "Czarne myśli".. nie to jest przecież jego przedmiotem, ech.. O czarnych myślach to ja mogę napisać, ale mało ma to wspólnego z zapominaniem i tyciem..

PS2. Pani autorka chyba nie wie jak to jest jak się jest na farmacji - poprawa pamięci po kilku dniach.. No, to niech da taki proszek..;-)