poniedziałek, 24 lutego 2014

śpiąca królewna cz. II - sen

Siedmiu krasnoludków siedziało na bocianim gnieździe Czarnej Perły, nad Disneylandem i Paryżem zachodziło blade słońce. Tłumy rozwrzeszczanych ludzi i postaci kłębiły się wokół statku, panowała ogólna radość i ekscytacja. Ale nie w bocianim gnieździe.

- Jak długo tu jesteśmy? Nie chce mi się już jeździć na roller-costerach, ani tańczyć z Dzwoneczkiem, no i ciągle jemy tylko miód i popcorn, to naprawdę nudne.. - Gburek patrzył zrezygnowany na kapitana Jacka Sparrowa, który na pokładzie wymachiwał szablą w inscenizacji "Piratów..".
- "Nie narzekaj Gburku, wiesz, że musimy czekać aż Królewna prześle nam bilety, jak inaczej chcesz wrócić?" - odpowiedział jak zawsze rozsądnie Mędrek
- W ogóle co to za historia z kupowaniem biletu w jedną stronę!? Może ona chciała się nas pozbyć i już? Przyjęliliśmy ją do siebie, opiekowaliśmy się nią i nagle tacy zależni się od niej zrobiliśmy, że nie mamy kasy na bilet? Jak to jest Mędrku?  Daliśmy się wykopać z naszej chaty i własnego budżetu!? - krasnal nie ustępował
- "Gburku, proszę cię o spokój, teraz musimy zająć się resztą, spójrz prawie wszyscy są chorzy: Śpioszek nie śpi, Nieśmiałek w ogóle przestał się odzywać, Wesołek ryczy jak bóbr oglądając "Gdzie jest Nemo?", Gapcio nic nie zepsuł.." - "Apsik" - kichnął Apsik - "A Apsik sam widzisz.." - Mędrek w duchu zgadzał się z kompanem, ale za nic nie mógł się głośno do tego przyznać, ktoś musi trzymać fason!
- Taa, nie dość, że jesteśmy na przymusowej emigracji, bez środków do życia to jeszcze ta jędza rzuciła na nas jakiś urok! Tylko patrzeć, a ty zgłupiejesz, a ja będę przeprowadzał stare baby przez jezdnię i jeszcze mówił do nich "babuniu"..

Gburek nie miał pojęcia jak prorocze były to słowa.

Krem nawilżający do codziennego użytku to znakomity wybór! Aby zachować odpowiednią wilgotność skóry należy każdego dnia zaraz po umyciu twarzy wodą, najlepiej źródlaną, wziąć niewielką ilość preparatu, dokładnie i delikatnie wklepać go omijając okolice oczu. Wieczorem zaleca się użycie serum głęboko nawilżającego przed nałożeniem kremu.
Serum głęboko nawilżające zawiera aktywne i naturalne składniki, które wnikają w skórę pozostawiając ją nawilżoną, odżywioną i lekko napiętą. Regularne stosowanie serum pozwala twojej skórze cieszyć się długotrwałym, zdrowym blaskiem i witalnością. Dla pełnego efektu zaleca się używanie serum raz dziennie wraz z kremem nawilżającym do codziennego użytku.
Krem nawilżający do codziennego użytku to znakomity wybór! Aby zachować odpowiednią wilgotność skóry należy każdego dnia zaraz po umyciu twarzy wodą, najlepiej źródlaną, wziąć niewielką ilość preparatu, dokładnie i delikatnie wklepać go omijając okolice oczu. Wieczorem zaleca się użycie serum głęboko nawilżającego przed nałożeniem kremu.
Serum..  Serum głęboko nawilżające zawiera aktywne i naturalne składniki, które wnikają w skórę pozostawiając ją nawilżoną, odżywioną i lekko napiętą. Regularne stosowanie serum pozwala twojej skórze cieszyć się długotrwałym, zdrowym blaskiem i witalnością. Dla pełnego efektu zaleca się używanie serum raz dziennie wraz z kremem nawilżającym do codziennego użytku.
Krem..
Daleko za górami, za przerażającymi lasami, za zagrodą pełną wilków, w rozwalającej się chatce spała nie-Królewna. Ułożona w niewygodnym fotelu jak manekin w trakcie rekonstrukcji strasznych martwych zdarzeń. Królewna pogrążona w nie-bycie, w nie-śnie śniła i powtarzała kremowe sekwencje. Kompulsywnie, jak mantrę, jak zacięta płytę, jak torturę obślizgłych kształtów. Nieświadoma snu świadoma zamętu bardzo chciała przerwać to zapętlenie, z offu świadomości wołała w tunel chorego snu:
- Wiem jak się używa kremów, stop, przestań się myśleć, przestań się gadać w kółko!
 - "Brzydka, samotna, debil" - odpowiadało jej echo.

Nad polaną i całą okolicą zapadał zmierzch. Kilkaset zagajników dalej na Zachód sowa rozprostowała skrzydła, wygładziła pióra i zaczęła szykować się do dalszej podróży. Wiedziała, że ma niewiele czasu. Niestety była sową, która nie lata za dnia. To bardzo utrudniało działanie.

zapraszam na: I część

niedziela, 23 lutego 2014

Dziś

Dziś Międzynarodowy Dzień Walki z Depresją. W większych miastach Polski nie tylko dzisiaj, ale w ciągu tygodnia odbędzie się szereg spotkań, dyskusji i debat. zachęcam do poszukania informacji o dostępnych wydarzeniach. Wszystkie są bezpłatne.
A wszystkim mistrzyniom i mistrzom, którzy zmagają się z depresją, wiedzą, że ją mają, nie wiedzą, że ją mają, wszystkim nie będącym w depresji, ale zmęczonym emocjami, pracą nad nimi i walką z niemocą i chaosem, wszystkim tym, którzy wytrwale chodzą na terapię, którzy zrobili taki wielki krok i się nań wybrali, wszystkim Wam życzę jasności, odwagi, wytchnienia, nadziei i spokoju. Wytrwałości i mnóstwo miłości do samych siebie!

A tym, którzy jeszcze się wahają, idą, ale nie idą, walczą o siebie, ale nie walczą życzę sił do podjęcia decyzji i wtedy..jak wyżej :)

Powodzenia, sukcesów i żeby załamania, niewiedze, depresje i inni dręczyciele zniknęli z Waszych dni.

PS. Podlinkowane teksty wskażą strony na FB z informacjami o wydarzeniach w ramach Dnia Walki z Depresją

niedziela, 16 lutego 2014

śpiąca królewna, cz. I - początek

Dawno, dawno temu za stromymi górami, za lasami pełnymi złych duchów, za siedmioma rwącymi rzekami, za wyludnionym miastem, w niewielkiej rozwalającej się chatce spała nie-królewna. Spała snem ciężkim i pełnym koszmarów. Snem, który był wynikiem klątwy, zatrutego słowa i czarnej jak otchłań myśli. Królewna nieświadoma, zaślepiona nie opierała się czarowi, choć krasnoludki niestrudzenie walczyły o nią jak lwy. Jednak jak w bajkach bywa, zła, okrutna czarownica z przyczyn zupełnie niejasnych uśpiła młodą bohaterkę. Jak? Dopięła swego podając się za przyjaciółkę z dawnych czasów, która usłużnie opowiedziała królewnie całą prawdę o jej byciu NIE, no wiesz jacy są ludzie, każdy to widzi, tylko nie mają odwagi ci tego powiedzieć droga przyjaciółko.
Krasnoludki imały się różnych sposobów walki: zatykały królewnie uszy, kładły listki babki lancetowatej na oczy, śpiewały piosenki z pozytywnym zakończeniem, podpiłowywały nogi krzesła, na którym siadała dzień w dzień przyjaciółeczka-czarownica i kupiły nawet swej podopiecznej bilet do Disneylandu. Na próżno. Piękna i mądra królewna w dobroci swego serca przyjmowała starą koleżankę na herbatkę i ciasteczka uznając, że krasnoludki są przewrażliwione i nie można tak panikować na widok kogoś kogo się zna od lat, no zastanówcie się moi kochani. Ona otwiera mi oczy i uczy jak nie być taką jaką jestem! Nic mi nie mówiliście o tym jaką potrafię być zołzą, to nieuczciwe z waszej strony, a niby tak mnie kochacie! Nic a nic nie chciała słuchać swoich siedmiu towarzyszy, wysłała ich na wycieczkę, pozdrówcie Myszkę Miki, i zaczęła piec kolejne smakołyki na podwieczorek.
Czarownica tylko na to czekała. Zapakowała w koszyk sentymentalne gadżety, tu zdjęcie, tu garść wspomnień, ciężki słój pełen jakiejś brunatnej mazi i te cholerne jabłka. Słysząc jej kroki na żwirowej ścieżce królewna wybiegła z radością z domu bagatelizując uczucie, które pojawiało się za każdym razem gdy tamta przychodziła. Zimno, wokół szyi. Och, zbliża się wieczór, zawsze tak to sobie tłumaczyła i uśmiech i witaj przyjaciółko siadaj, może herbatki. Zwierzyła się nawet z tej dziwnej chłodnej zależności, na co przyjaciółka obiecała "coś poradzić". Więc przyszła teraz, gdzie są krasnale, och to szkoda, że pojechały, haha, do siebie, doczekałam się momentu. Królewno masz tu lekarstwo na chłód w szyi, powiedziała wyjmując słój. Koniecznie weź teraz łyżkę, nakłaniała. Królewna otworzyła wieczko i buchnął smród. O nie, nie przełknę, wzdryga się, to dla twojego dobra, nie naprawdę, zaraz zwymiotuję, dobrze ci radzę, nie wybacz, ale nie. I taka rozmowa ciągnęła się do wyczerpania nie i spróbuj, a czarne kruki i wrony stadnie obsiadły okoliczne drzewa. Sowa pohukiwała ostrzegawczo.
Przyjaciółki znów zaczęły wspominać przeszłe dzieje, czarownica zaczęła serdecznie pouczać królewnę, ta przytakiwała, łza za łzą, masz rację. Jest sposób na to królewno żebyś się odmieniła, żebyś nie tylko nie czuła chłodu, to tak prawdę zimno twego charakteru jest jego przyczyną, ale pomoże ci spokornieć, być dobrą, cenną i silną. Mówiąc to czarownica wymownie wskazała na słój. Ale.. Utrę ci do tego jabłko, które zabije smak goryczy i smród. Tylko łyżka, dla twojego dobra, chyba, że chcesz być zawsze taka na uboczu, taka w chatce z siedmioma karłami, z dala od życia. Nie! Zatrzęsła się królewna, daj mi to lekarstwo. Czarownica zaczęła przyrządzać miksturę, ptaki zaczęły złowrogo skrzeczeć. Królewna zacisnęła pięści i dała się nakarmić breją. Jeszcze usłyszała śmiech czarownicy, jeszcze zdążyła zobaczyć dzioby uderzające o szybę i już. Cisza. Zapadła w sen. Niczego nieświadome krasnoludki w najlepsze jadły miodek z Kubusiem Puchatkiem, czarownica prysnęła odwrotnie do jej czaru umykając z orszakiem czarnego ptactwa. Została tylko sowa. Zleciała w stronę chatki, usiadła na parapecie, przechyliła głowę, huhu.. Nie-królewna drżała od pojawiających się pod powiekami obrazów.


środa, 5 lutego 2014

rewers (w odpowiedzi na: szczęście).

- "Uwierz i idź? Tylko się nie bój? Skąd ty to wzięłaś Jastarnia? Wciskasz ludziom kit, który nie przystaje do rzeczywistości! Myślisz, że to jest takie kurwa proste przestać się BAĆ? Napierw musisz wiedzieć czego się boisz! I jak się nie bać, jak cały czas to COŚ się myśli!!! - J. nerwowo drapie się po głowie. Zawsze tak robi w stanach nerwowego poruszenia, taka kompulsywna sytuacja. - "I dokąd mam iść skoro nie widzę ŻADNEJ, kurwa, żadnej drogi, ani prostej, ani krzywej, ani nawet pieprzonej ścieżki nie widzę. Albo widzę ich całe mnóstwo, jakbym była koniem na wyścigach i nie wiedziała, na którym torze się ustawić. Pojmujesz?!" - chodzi w kółko po pokoju i zaciska palce na policzkach. Boleśnie. - "Solą to ja jestem, nasypaną do własnego serca, albo serca innych, nic tylko piekę". - Jej oczy zaczynają się szklić. Głęboki wdech by powstrzymać łzy, warczenie. - "Światło. Błagam, naprawdę w to wierzysz, Jastarnia? Ale tak z ręką na sercu, wierzysz? Ty chyba poważnie wariujesz, oszalałaś, albo jedziesz na jakieś Farmacji, która ci przesłania rzeczywistość! Weź się zastanów! Jak mam ufać? Komu? Przecież ufam. Mówię ci to teraz, mówiłam Pani Terapii, szczera jestem. I na co mi się to zdaje? Rozwiązuje to jakieś problemy? Nie! Cały czas to samo, ten sam refren! I wcale nie brzmi: - "Don't be afraid". Moje refreny są dużo dłuższe, od miesięcy te same, te same sytuacje, te same rozwiazania, te same paskudztwa, ta sama niemoc! Jak mam iść skoro uciekam. Rozumiesz? W pracę, w sen, w zabawę, w łażenie po sklepach, w niejedzenie, w płacz, w alkohol, w niedbanie, w marazm, w tępe patrzenie się w komputer, w ..

- W stękanie, narzekanie, w użalanie się nad sobą, w wiarę, że się ci nic nie uda, w myślenie, że to się musi już skończyć, w czekanie tygodniami, kiedy, kiedy będzie lepiej, tak? - odpaliłam. - Wszystko co mówisz to prawda, ale nie prowadzi do szczęścia, ani siły. Stoisz w miejscu! Bezradna. Wiem. Nie masz pojęcia jak ruszyć z miejsca. Prawda, tak czujesz. Nie masz pomysłu dokąd iść. Zrozumiałe.  Ale stoisz. Stoisz, STOISZ!           I pozwalasz samej sobie, przeszłości i lękowi ranić  się i smagać, prać cię po ryju i po uczuciach, po zmęczeniu fizycznym, od którego upadasz. I wkurwiasz się jeszcze bardziej, jeszcze mocniej utwierdzasz się w tym, że jest źle, że jesteś dnem, że jesteś nic nie warta, że co chwila ktoś cię rani, ludzie wokół są wrogami, albo, że nic nic nie masz im do zaoferowania. A wtedy dochodzi deszcz żalu i wyrzutów sumienia. I koło się zamyka. To wszystko prawda, bo tak teraz czujesz, ale przez to stoisz, sztoisz, stoisz! STOISZ! Gorzej! Przez tę cholerną linę, zaciśniętą na twoich emocjach masz spętane nogi odwagi. I nie tylko stoisz, ale gdy chcesz ruszyć to boleśnie ciągnie cię coś co znasz, przeszłość i zastane schematy. A co wcale nie jest dobre. Bo ciągnie cię w dół. W dół. W niebyt.

- "Gówno! Przestań, nie mam siły tego słuchać, nie mam siły myśleć, nie chcę tych pseudoporad" - krzyczy J. - "Nic nie dają! Jest tylko to co mam w głowie! Niezmienne! Skończmy to, nie mam ochoty!" - zakrywa dłońmi uszy. Twarz ścisnęła się jak stare jabłko.

- Boisz się spróbować wyrwać z tej chorej karuzeli, a nie boisz się bać i męczyć dzień po dniu, chwila po chwili?! nie znudziła cię ta zacięta płyta? Wolisz krzyczeć, że chcesz być szczęśliwa? jak dziecko? Tylko tyle? Niestety to bolesne, ale najpierw trzeba wyjść z nałogu negatywnej przeszłości i czarnego obrazu siebie, dziewczyno! Już! Rusz się. Odpuść. Zdjemij te pęta i w drogę choćby najbardziej przerażającą. Naprawdę nie może być gorsza od tego co masz! Będzie lepsza.

- "Skąd wiesz? Czemu ty się jak wymądrzasz? Psychologiem jesteś?" - dźga mnie palcem w ramię.

- Nie. Jestem tobą. I odbywamy tę rozmowę raz na kilka lat. To i tak dobrze, bo kiedyś rozmawiałyśmy tak każdego dnia. Dopóki nie odpuściłyśmy. Do czasu, gdy nie podjęłyśmy się eksperymentu. Dopóki nie poszłyśmy w nieznane grzebiąc znane.

- "Dupa. To nieprawda. To czemu znów rozmawiamy jak ty taka wyedukowana jesteś?" - nie wierzę samej sobie.
- Popieprzone sentymenty. - śmieję się gorzko. - Coś jak ciągota do powrotu do nałogu.. Bardzo niebezpieczny moment. Dlatego gadamy. Nie możemy tam wrócić.

Uspakajamy się. Promień rzeczywistości wpada do umysłu.

PS.

Jeśli cały czas czekasz, uciekasz i nie widzisz efektów pracy nad sobą to:

- po pierwsze: Efekty są, tylko trzeba na to czasu, uwierz!

- po drugie: Naprawdę trzeba czasem eksperymentu i zaparcia się siebie, na siłę wyrwania się z wszystkiego co jest w głowie. Zaneguj wszystko i na próbę pójdź drogą, która jawi ci się w marzeniu (radość, szczęście, spokój, niemyślenie - jakkolwiek nie umiesz sobie ich wyobrazić). Naprawdę tam nic złego cię nie czeka. Może nie będzie jeszcze taka świetlista jak oczekujesz (jeśli), ale wszystko jest lepsze od stania po kolana w błocie. A upadlanie siebie jest destrukcyjne i robisz sobie krzywdę. Każdym dziąłaniem, które z pozoru wydaje ci się łatwe (marazm, niedbanie o siebie itd.), atak naprawdę podstępnie odbiera ci racjonalne spojrzenie na świat i siebie oraz siły.

- po trzecie: Zmienianie siebie jest bolesne, ale ktoś kto ćwiczył kiedyś cokolwiek (sport, muzykę), kto ciężko pracował fizycznie, chodził na rehabilitację, albo kazde inne cykliczne długotrwałe zajęcie wie, że inaczej się nie da. Trzeba zacisnąć zęby i być wytrwałym.

I pamiętaj. Jeśli jesteś z kryzysie to teraz też cię boli. I to bardzo. Tak bardzo, że nie widzisz wyjścia. Jednak ból, o którym piszę, ból wychodzenia z zastanych schematów, z jest inny. Nakręcony lękiem przed nieznanym. Naprawdę łatwiej przechodzić ból i upokorzenie, które się zna, niż coś co w włowie urasta do tortur w Guantanamo. Mimo to olej ten lęk, bo jest nierzeczywisty. Na siłę, bez rozumienia jak to działa. Naprawdę wiem jak to jest zacząć działać inaczej niż przez ostatnie trzydzieści lat. Skoro czegoś się nauczyłam i tak działałam trzy dekady z okładem to nic dziwnego, źe tak kurczonwo się tego trzymam. Bo to znam. Ale próbuję warczyć. Dać skostniałej sobie między oczy. Inaczej nigdy nie będzie siły i szczęścia. Jestem tego warta. Jestem światłem, jakkolwiek "słodziutko" to brzmi. Tak jest. I Ty też jesteś światłem. Jesteś wart. Idź i Ty! Próbuj! Uda się!



wtorek, 4 lutego 2014

szczęście

Nie lękaj się,
jesteś solą dla ziemi,
jesteś światłem dla świata,
jesteś solą i światłem.

Pytaj a uzyskasz odpowiedź,
szukaj a znajdziesz,
pukaj a ktoś ci otworzy,
Tylko się nie bój!

Wchodź przez ciasną bramę,
szeroka prowadzi do zguby,
tak jak prosta droga, na zatracenie.
Ty idź wąską. I nie bój się!

 Nie bój się, nie bój się,
Uwierz, Zawierz (Jemu),
i Idź!

Zbigniew Preisner- Be faithful go (Bądź wierny, idź)

PS. Czasem lepiej słuchać, czytać co już powstało, niż pisać od siebie. Dziś Zbigniew Preisner, jeden z najlepszych jego utworór: "Nie lękajcie się".

Tekst z Ewangelii wg. św. Mateusza. To cała prawda o tym, czego potrzeba by WYJŚĆ z załamania, z troski, z bólu, z niemocy, z zagubienia, z braku. Idź i Ty. Nie bój się.