piątek, 1 listopada 2013

spokój własnej produkcji


Dzisiaj, gdy jechałam na plac Szembeka zobaczyłam szyld: Surówki własnej produkcji. Przeczytałam: Spokój własnej produkcji. Freud, czy Rozum? Rozedrganie, spinanie się, czarnowidztwo, popadanie, wszystko to robię sobie sama. Na własne życzenie. Nie śpię. Myślę. Nie jem. Boję się. Najmocniej się boję. Gram utwory raczej  ponure. Wprawiam w zamaszysty ruch kołowrotek ciągłych niedociągnięć. Własny niespokój. To już znam. Czas rozpocząć nowy biznes.
Spokój własnej produkcji? Wyroby własne smakują najlepiej. Zaczynam pracować nad recepturą. Pisanie doświadczenie. Pisanie orzeźwienie. Pisanie przetrwanie. Pisanie spokój?..

Czytelniczko, Czytelniku,
znajdziecie tu rozmaite zapiski dotyczące mojej drogi przed, w trakcie i po depresji. Czekałam kilka lat aby usłyszeć w sobie jak podzielić się tym, co wiem, czego się nauczyłam, żeby opisać jak mnie dotykała depresja, jak ją zwalczałam i jak odpieram. Nie jest to poradnik, nie jest to dziennik ciężkich dni, ani beletrystyka. Blog ma tę siłę, że może być wielowątkowy. Mam nadzieję, że znajdziecie tu coś co Wam pomoże lub dzięki czemu zrozumiecie, że nie jesteście sami.
Coraz więcej znanych ludzi przyznaje się do depresji. I świetnie. Cieszy mnie to, bo więcej się o niej pisze, więcej doradza. Ale to tyle. Ja chcę podzielić się emocjami i działaniami. Blog jest moją subiektywną wskazówką.
Nie jestem terapeutką, i proszę nie traktować bloga jako porady, jako recepty i rozwiązania. Od tego są specjaliści. Spotkałam ich wielu, pomagali mi i przeszkadzali, wskazywali drogi i je zagradzali. Uważam za ważne opowiedzieć o tym, o wykopaniu depresji, o życiu mimo jej.
Reflektory. Odbijają światło, wskazują, uwypuklają. Refleksja. Koi emocje i włącza ogląd na rzeczywistość.
Zapraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz