poniedziałek, 10 marca 2014

śpiąca królewna cz. IV - sowa

Gdy nie-Królewna śni nie-sny, a czarownica napawa się swoją twórczością i pychą, sowa ostatkiem sił dolatuje do Disneylandu. Musi odnaleźć krasnoludki, ale jest taka zmęczona. Droga była ciężka i pełna zmagań, szczególnie, że nasza bohaterka to ledwie sówka, nie żaden gigant. Puchacze i jastrzębie co i rusz puszczały się za sową w pościg, dopadały ją i spuszczały łomot. Sówka z początku zdziwiona, że żaden z z ptaków jej nie zadziobał i nie zjadł, domyśliła się, że są to kolejne sztuczki czarownicy. Ale nawet taka czarownica ma ograniczony zasięg. Także im dalej od chatki była sówka tym słabsza moc żarłocznego ptactwa. Te boje wykańczały sówkę i musiała robić dłuższe odpoczynki. W połowie podróży wyglądała już jak zmokły i wymaglowany kot, w głowie jej się kołowało, ale nic to, dzielnie parła na przód.
Wylądowała na pustym bocianim gnieździe Czarnej Perły. Noc powoli umykała słońcu. Zdyszana, zmęczona sówka ostatkiem sił zawołała: - "Hu hu..hu hu.. huu huuu..".

- "Gburku, słyszałeś to?" - Mędrek zerwał się na krzywe małe nogi i szturchnął przyjaciela.
- Nic nie słyszałem, daj mi spać - Krasnal mocniej skulił się na siedzeniu wielkiej filiżanki, w której od kilku dób nocowali.
- "O, o słyszysz? Hu hu, hu hu!" - Mędrek klasnął w dłonie - "To nasza sówka!". Gburek otworzył oczy i z politowaniem spojrzał na niego. - Mówiłem, że zaczyna ci odbijać, powinieneś nazywać się Głupek, a nie Mędrek. Odkąd naszpikowałeś nas papką z babki lancetowatej naprawdę tracisz rozum.
- "Ucisz się i posłuchaj uważnie.." - Mędrek położył palec na ustach.

- "Hu hu hu hu.." - zawołała sowa

- "Chłopacy słyszeliście? Czy tylko mi się zdaje, że jest tu nasza sowa?" - Wesołek wdrapał się na rant swojej filiżanki i pociągnął nosem. - "Pewnie mi się zdaje, bo nas już nic dobrego nie czeka, co nie?" - Od dwóch tygodni płakał już nie tylko nad "Gdzie jest Nemo", ale na myśl o wszystkim co miało znamiona radości.
- "Hu hu, hop hop, sooowo" - zawołał z całych sił Mędrek zawstydzony, bo sam zaczła zastanawiać się, czy nei ma omamów.

Sowa, przechyliła łepek i zaczęła nasłuchiwać. Słysząc po raz kolejny hop hop skupiła na tych dźwiękach całą uwagę i poleciała w ich kierunku. Krasnoludki, już wszystkie obudzone podskakiwały radośnie w filiżankach. Wesołek płakał, a Gburek, gdy sowa wylądowała zaczął się jej podejrzliwie przyglądać. Zaczął ją przesłuchiwać, kim jesteś, skąd lecisz, skąd wiedziałaś, że tu jesteśmy, czy ty na pewno jesteś sową, a nie kotem i tym podobne. Sowa się napuszyła, chciała powiedzieć coś od siebie, ten jej przerywał, aż dostał po głowie od Nieśmiałka, Apsik go oprychał, Gapcio zaczął jej czesać skrzydła bez żadnej krzywdy dla ptaszycy, tak bardzo wszyscy chcieli już wyzdrowieć i wracać do domu. Gdy ferajna uciszyła Gburka sowa zaczęła opowiadać o wydarzeniach w chatce. Krasnoludki zadrżały.
- Mieliśmy rację - pokiwał głową Gburek
- "Sowa, masz kasę?" - rezolutnie spytał Mędrek

Sowa zdziwiona spojrzała na krasnala. - Tyle tu siedzicie i nic nie zarobiliście? - pytała. -"Nie, nie znamy francuskiego, jest tu inscenizacja "Śpiącej królewny", byśmy się nadawali, ale eksuzemła no no - odpowiadały, czasem dostajemy kilka euro za robienie tła, ale za coś trzeba jeść".. - No to musimy to zrobić jak w bajce - Zahuczałą sowa. - "Czyli jak?" - dopytywały. Sowa z niedowierzaniem mrugała to lewym to prawym okiem. - A obejrzeliście chociaż tę inscenizację? Widzieliście księcia? - Pokiwały głową. - "No i? Mędrku?" - Cisza. - "Ale to było po francusku" - wymigiwał się krasnal. - "Wy naprawdę jesteście chorzy..". Opowiedziała im zatem historię "Śpiącej królewny", zaordynowała poszukiwania księcia. Krasnale pojadły popcornu i wyruszyły, sowa zaś odleciała do pobliskiego parku na zasłużony odpoczynek.

zapraszam na: część I, część II i część III

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz