piątek, 18 kwietnia 2014

Śpiąca królewna cz. VII - pobudka

Krasnoludki na francuskim klonie, Królewna wpatrzona w nieruchomą wierzbę. Ile tak tkwią zastani w niebycie, w zatrzymanej w półchwili niemocy? Nie wiedzą. Wie tylko sowa. Ale nie może huczeć. Ani hu hu.
 Gdyby krasnoludki mogły choć uronić łzę, zalałyby cały Disneyland, Francję całą. Bały się. Gdyby Królewna mogła płakać zalałaby Polskę i Niemcy i w nurcie jej łez popłynąć by mogła do swoich przyjaciół. Nadal siedziała i wpatrywała się w haftowaną makatkę i w kółko pytała:
- "Czym jesteś drzewo? Czemu płaczesz? Czemu jesteś takie gołe? Umarłoś?"
 Im dłużej powtarzała tę mantrę tym mniej się bała. Może to rytm powtarzanych słów? Może szmer myśli? A może lęk nie sięgał już głębiej, mocniej, silniej? Powtarzała więc szybciej i szybciej. Im częściej ją wypowiadała tym bardziej coś rozumiała. Co?
-"Czemu płaczesz? Czym jesteś drzewo? Czym jesteś? Czym jesteś? Kim jesteś? Kim jesteś? Kim jesteś? Jesteś? Jestem? Jestem? Kim jestem? Jak się nazywam? Królewna. Nie. Kim jestem? Kim jesteś drzewo? Umarłoś? Umarłam? Drzewo? Kim jesteś? Kim jestem? Jak się nazywasz? Jak się nazywam? Czemu płaczesz? Płaczę? Jesteś?  Gołe? Jestem goła? Czym, kim? Drzewo? Królewna? Umarłoś? Jak? Jak? Czemu? Kim?" Po tygodniu, dwóch, może trzech, tylko sowa wie, przestała pytać. Ale wciąż na karuzeli znaczeń mówiła. -"Drzewo. Ja. Płaczę. Gołe. Nazywam. Ja. Królewna. Umarłoś. Nazywasz. Nazywam. Ja. Umarłam. Nie. Jestem. Drzewo. Płaczę. Ja. Nie ty. Ja. Wierzba.
TAK! Wierzba! Eksplodowała myśl. - "Wierzba płacząca. Jestem płaczącym drzewem" - szepnęła Królewna. Skąd dochodził ten szept? Ze mnie? Ze mnie? - powiedziała głośniej. Patrzyła na płaczącą wierzbę na makatce. Haftowane drzewo poruszyło lekko zwieszonymi witkami. Królewna zamrugała. Spod powiek popłynęły łzy. Jedna, druga, ósma, strumyk. Królewna zaczęła się trząść. ramiona, ręce, tułów, nogi. - "Żyję. Płaczę. Wierzba. Siła."  - bezwiednie powtarzała na głos. Wstała niepewnie z krzesła. Z oczu popłynął potok, potop, z gardła zawodzenie, szloch.
Krasnoludki spadły z krzykiem z klonu, hydraulik wymienił z kumplem parę dźwięcznych cojestkurwa, sowa wzbiła się w powietrze, zahuczała. Była bardzo spokojna.

część I, część II i część III oraz część IV
część V i VI

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz